Sunday, 27 December 2015

Weihnachtsmarkt

Weihnachtsmarkt to tradycyjny jarmark bożonarodzeniowy, odbywający się zazwyczaj na placach czy skwerach w starszych częściach miast. Obecnie można je spotkać w wielu krajach, jednak tradycyjnie występują w Niemczech, Szwajcarii i Austrii. Sam Berlin słynie z co najmniej kilku takich targów świątecznych i w tym roku miałam okazję zobaczyć jeden z największych - jarmark na Alexanderplatz.


Na straganie w dzień targowy...
Tradycyjnie na jarmarkach bożonarodzeniowych można spotkać wszelkiego rodzaju słodycze, ozdoby świąteczne, dekoracje i pamiątki, ale także rzeczy pozornie nie związane ze świętami takie jak biżuteria, ubrania i rozmaite gadżety.





Nie mogło zabraknąć Glühwein, czyli grzanego wina :)

W stołowaniu się przy jarmarkowych pubach należy mieć na uwadze, że płaci się za napój + zazwyczaj 3€ kaucji, którą barman zwraca przy oddawaniu kubka.









Na jarmarku można spotkać wielu ludzi w przebraniach, którzy wędrują między straganami i zbierają pieniądze. Tutaj mamy dwie osoby w przebraniu konia. Swoją drogą ów kostium wygląda na niezłą samodzielną robotę.










Guten Abend! Po zmroku cały plac wygląda fantastycznie :) 





Saturday, 12 December 2015

Open Polish Championships

Open Polish Championships, czyli Otwarte Mistrzostwa Polski w pływaniu osób niepełnosprawnych, rozegrały się w dniach 4-6 grudnia 2015 na szczecińskim basenie Floating Arena. Na zawodach występowałam w roli speakera i tłumacza komentatora sportowego, Krzysztofa Głombowicza, na język angielski. Postanowiłam napisać o tym wydarzeniu kilka słów, jako że było to jedno z moich najcenniejszych doświadczeń i bynajmniej, nie o potyczki językowe tu chodzi.


W piątek po południu, zaraz po zajęciach na uczelni udałam się pod wskazany adres. Wiedziałam wcześniej, co będzie należało do moich obowiązków, także od razu zajęłam miejsce przy stoliku, dostałam mikrofon i rozkład torów. Rozgrzewka czas start. 


fot. Alina Chajrewicz



Pojawiają się zawodnicy, pływacy z 29 krajów. Niektórzy wyjeżdżają na wózkach inwalidzkich, część wychodzi o kulach, kolejni o lasce, jeszcze inni prowadzeni, mniej lub bardziej kulejąc przez doczepione protezy. Wiele widziałam przez te 3 dni. Osoby z wrodzoną lub nabytą amputacją, zanikiem mięśni, łamliwością kości, karłowatością, niewidomi, po licznych urazach czy wypadkach.

Pływanie jest o tyle specyficznym sportem, że wymaga obnażenia swojego ciała o wiele bardziej, aniżeli w innych dyscyplinach. Wszystkie niedoskonałości, blizny, kikuty kończyn są widoczne, niemalże niczego nie da się ukryć. Tutaj niepełnosprawność jest widoczna najbardziej i stąd też uważam, że pływanie wymaga naprawdę niemałej odwagi i samozaparcia.

Dopóki nie wskoczą do wody. 
Do tego momentu postrzegani są różnie. Jedni patrzą z litością, inni ze współczuciem, niektórzy pewnie z rezerwą i sceptycyzmem. Jednak w momencie startu, kiedy zawodnicy zanurzają się w wodzie, te wszystkie fizyczne niedoskonałości stają się niewidoczne. Rozgrywki były momentem, kiedy zauważyłam, że te osoby to pełnosprawni sportowcy. Ich wola walki, charyzma i motywacja były dla mnie czymś niesamowitym. Ja jestem pełnosprawną, zdrową osobą. A przy nich - przy ich wynikach, wkładzie, godzinach treningów, za kogo mogę się uważać? Uświadomiłam sobie jedną, bardzo ważną rzecz. Ludzie niepełnosprawni są spychani gdzieś na margines, uznawani za gorszych. Jakże niesłusznie! Powiedziałabym, że to te osoby szczególnie są pełnosprawne - mimo przeszkód żyją pełnią życia i realizują się doskonale, znacznie lepiej niż niejeden zdrowy człowiek. Dlatego też od tej pory moje "problemy" zaczęły wydawać się śmieszne. Codzienne zmartwienia albo wymówki nie mają racji bytu. Każdego dnia odkładając jakieś obowiązki próbuję się usprawiedliwiać na dziesiątki sposobów i dziwnym trafem, nie brak mi argumentów. Tymczasem zazdroszczę tym ludziom woli działania i wytrwałości. Bardzo wielu rzeczy od nich się nauczyłam, nie zamieniając z przeważającą większością ani słowa, chociaż pewnie za każdym z pływaków stoi inna, niezwykła historia. Cieszę się, że dane mi było na chwilę wcielić się w rolę obserwatora. Oswoić się z kalectwem, przyjrzeć się tym ludziom, zaakceptować i nade wszystko zachwycić ich postawą. Weekendowa praca, która jak spodziewałam się, będzie ciekawym doświadczeniem, okazała się niezapomnianą lekcją pokory i szacunku, a także chwilą refleksji nad moim własnym działaniem. Myślę, że jest to doświadczenie, którego każdy z nas by potrzebował - mi dało ono nowe spojrzenie na wiele spraw. 

Tymczasem koniec powagi - to była naprawdę fajna praca w miłej atmosferze, połamałam sobie język czytając nazwiska gości z Holandii, Iranu czy Indii, wpadło mi kilka nowych angielskich słówek, zrobiłam coś produktywnego w weekend i dane mi było zobaczyć międzynarodowe zawody od kuchni. 


Stąd też chciałabym podziękować Natalii Kozak, bez której polecenia by mnie tutaj nie było oraz Krzysztofowi Głombowiczowi - znakomitemu komentatorowi i fantastycznemu człowiekowi, z którym to miałam przyjemność współpracować i wymieniać się spostrzeżeniami podczas zawodów. Dziękuję! :) 

Więcej zdjęć