Wednesday 25 June 2014

Poznań & Iron Maiden

Kiedy będąc jeszcze w Norwegii dowiedziałam się, że Iron Maiden zagra koncert w Polsce, wiedziałam, że nie mogę opuścić takiej okazji. Chociaż do czerwca było jeszcze bardzo dużo czasu, niemalże od razu poprosiłam kumpelę o kupno biletu. Tak w razie czego.
Większość znajomych dziwi się też, kiedy mówię, że nigdy nie byłam w Poznaniu. Może co najwyżej parę razy zdarzyło mi się przejeżdżać nocą przez to miasto, kiedy wyjeżdżałam w góry czy gdziekolwiek na południe. Studiowanie w Poznaniu po ukończeniu któregoś z kołobrzeskich ogólniaków było tak powszechne i typowe, że aż odpychała mnie sama perspektywa wyjazdu w tamte strony. Często gdy pytałam ludzi na jakie studia się wybierają, słyszałam "nieważne na co, aby do Poznania". Mnie jakoś nie ciągnęło do tego miasta ani nie czułam szczególnej potrzeby, żeby się tam znaleźć. Aż do teraz.


Piękne jest to, że kiedy wieczór przed koncertem moja kumpela studiująca w Poznaniu dowiedziała się, że następnego dnia rano przyjeżdżam, postanowiła olać sesję, odebrać mnie z dworca, zabrać do siebie i pokazać trochę miasta. Niesłychanie dobrze mieć obok siebie takich ludzi. :) A już byłam pewna, że czeka mnie zwiedzanie na własną rękę.


Są i koziołki!


Rynek taki ładny ;)







Zwiedzanie bardzo fajne i przyjemne, jednak nadszedł czas by ruszać na koncert!
Kierunek: Stadion INEA


Ghost - członkowie zespołu wyglądali makabrycznie, za to ich muzyka okazała się zaskakująco niezła.


Drugi raz w życiu miałam przyjemność usłyszeć Slayera na żywo. \m/


Co ciekawe - wszystkie zespoły pojawiały się punktualnie. Kiedy na Ursynaliach czy chociażby folkowych festiwalach w Szczecinie godzinne opóźnienie nikogo nie dziwiło, tutaj każdy z zespołów pojawiał się na scenie o wyznaczonym czasie. Z gwiazdą wieczoru nie było inaczej.




Up the Irons! Panowie ciągle w formie!


Co do minusów - jeden acz dosyć poważny. O ile z Ghostem i Slayerem nie było żadnych problemów, na koncercie Ironów strasznie szwankowało nagłośnienie. Muzyka, którą dobrze znam, stała się mętnym bełkotem, dźwięki były jakby stłumione, strasznie niewyraźne, wręcz trudne do rozpoznania. Nie rozumiem, jak można było do czegoś takiego dopuścić. Biada akustykowi! 


Tu byłam! 
Zmęczona, ale i szczęśliwa dotarłam zapchanym tramwajem na dworzec, gdzie przeczekałam kilka godzin do najbliższego pociągu. Mimo wszystko koncert był niezapomnianym przeżyciem, a i Poznań okazuje się być całkiem ciekawym miastem. :)


Fragmenty koncertu do obejrzenia tutaj:




Monday 23 June 2014

Noc Kupały

Dzisiaj zabiorę was na Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie, gdzie w dniach 21-22 czerwca miały miejsce obchody Nocy Kupały. Kupała to nic innego jak nasz słowiański odpowiednik Walentynek, święto miłości związane z przesileniem letnim i równonocą. To co lubię w tych obchodach to brak komercji, powrót do korzeni, skupienie się na odkrywaniu własnych tradycji, a także rozmaite atrakcje na Zamku - rekonstrukcje walk, pokazy rzemiosł wczesnośredniowiecznych, przemarsz nad Odrę i puszczanie wianków, ludowa muzyka i tradycyjne stroje, rozmaite konkursy i oczywiście niezwykły klimat całego wydarzenia. Jako, że nie miałam okazji zrobić tego wcześniej, poniżej pozwolę sobie umieścić zdjęcia z tego- jaki i zeszłorocznych obchodów.

2013











2014:

Tegoroczny program imprezy nie różnił się znacząco od poprzednich obchodów. Nie mniej jednak, nie ma potrzeby zmieniania czegokolwiek - święta chyba właśnie na tym polegają. Na cykliczności, rytualne, powtarzaniu tych samych nieodzownych elementów. Na pielęgnowaniu ich w postaci niezmienionej. Oczywiście ostatni element jest trudny do wykonania, jeśli w ogóle możliwy. Ale od czego mamy rekonstrukcje! :)











Rozpalanie ognia sposobem tradycyjnym odbywa się w całkowitej ciszy. 
Dopiero kiedy pojawi się płomień, tłum podnosi głos na znak powitania nowego życia. 


Do nowo rozpalonego ognia każdy ze zgromadzonych dorzuca gałązkę bylicy. To jest też czas na pomyślenie życzenia, które według wierzeń unosi się w górę do bogów wraz z dymem. No cóż, moje się spełniło ;>
Kolejna tradycja to skakanie przez ognisko, które ma oczyszczać. W tym roku nie zabrakło śmiałków, nawet dzieci i starcy chętnie się pokazali co potrafią.


Następnie udajemy się nad Odrę, gdzie ma miejsce puszczanie wianków.
 Wyobrażacie sobie taką niecodzienną procesję idącą ulicami Waszego miasta?




Na tym nie koniec atrakcji. Po powrocie na Zamek czekają nas jeszcze: rekonstrukcja walk


Koncert Percivala (polecam - świetna muzyka inspirowana ludowymi pieśniami Słowian. Coś niesamowitego).


Szereg wyróżnień, odznaczeń i podziękowań dla Drużyny Grodu Trzygłowa 
- to oni zainicjowali i podtrzymują te obchody z roku na rok. 


Nie mniej jednak, największe emocje wzbudził Wojewoda Drużyny, Igor Górewicz, który tej nocy oświadczył się Pani Wojewodzinie.
I takim oto swadziebnym akcentem zakończyły się obchody Nocy Kupały.


To jedna z tych rzeczy, za które naprawdę lubię Szczecin. Slava! :)

Thursday 19 June 2014

Coming back

Well, honestly... it was over a month ago. You know - laziness at home distracts you more than any lack of time. Anyway, I promised myself I WILL write this post, so I do. Let's say that it's better late than never. ;)

First of all, a somehow special song. It's by famous Norwegian musician - Jan Garbarek. Does his name sound Polish to you? His father was a Polish emigrant, and his mother was a Norwegian. Nevertheless, Jan says that he doesn't feel to be a Pole at all. I didn't know him before Claude has shown us some Norwegian bands and artists. Polish name grabbed my attention. Garbarek is called "a father of Scandinavian jazz". Well, I don't like jazz music at all, but here is the exception - I found one song I really liked and I've been listening it in Nesna, before I left. So here is "In Praise of Dreams" - it become an inspiration to my current title of the blog. I hope you like it! :)



To sum up, I have to admit (not for the first time) that I really enjoyed being in Norway and someday I'd like to go visit it once again. During these four months I think I've learned something about this country and actually - I could live there ;) I have seen even more than I've been expecting, and the whole exhange was awesome. Nevertheless, it was the time to go back. This time the travel didn't take long, because we went by train to Oslo Torp Airport, which is about two hours from Oslo; then standard briefing and flight to Szczecin. It was nice to be home again. I missed delicious Polish cuisine! :) 


Our bags at the station in Mo i Rana


How about blog? Well, I created this account, because I had to do it for my ICT course. I don't need it anymore. But as you can see - I didn't write about ICT itself - the great majority of my posts were about the exchange. Well, I have already came back, so I don't need it as well. I have no idea if something relevant will happen or if there will be anyone willing to read about it, but...
I decided to continue writing it. I liked it, because finally, I could use my photos (i.e. that many of them) describe them - even for myself as a token of remembrance of nice places and great events; and come back to it after a while. I think next posts (if any) will be in Polish. There is no point in writing in English any longer, because the great majority of my current readers are Poles and some of them don't speak English, so now there will be something especially for them. Anyway - we'll see. Thank you for being here! ;)

Warmly,

Margaret

Saturday 14 June 2014

Oslo - part II

Here is the continuation of the previous post - the rest of pictures, some new places and other great stuff we found in Oslo. Follow me my reader - for the last time I'll be your guide on Norway...


Frogner Park is a public park in Oslo, which contains the world famous Vigeland installation - a permanent sculpture installation created by Gustav Vigeland between 1920s and 1943. Frogner Park is the largest park in the city and covers 45 hectares and the sculpture installation is the world's largest sculpture park made by a single artist. The sculpture area covers 80 acres and features 212 bronze and granite sculptures, all designed by Gustav Vigeland. The park is said to be the most popular tourist attraction of Norway.



Frogner Pond seen from the main bridge





Agata :)




The Fountain



Me and my stone friend watching the park ;)



The Monolith Plateau


The Monolith towers 14,12 meters high and is composed of 121 human figures rising towards the sky (one of them is Vigeland's self-portait). This is meant to represent man's desire to become closer with the spiritual and divine. It portraits a feeling of togetherness as the human figures embrance one another as they are carried toward salvation.






The Sundial (1930)



 The Wheel of Life (1933-34)





Other 


Odin was here!


Nobel Peace Center



















Oslo Cathedral (Oslo domkirke)



Dragon style (dragestil) - variant of Norwegian National Romantic style with one of its most characteristic features - decoration in the form of dragon heads. 


You shall not pass! Honestly, I have no idea why do they have double red light on pedesterian crossings. 


Even though Oslo is the biggest Norwegian city, everything seemed to be so close... OK, almost everything ;)


Fountain with foam? 


The Ibsen quotes (Ibsen sitat) is a permanent work of art in Oslo. Famous quotes from Henrik Ibsen's plays and poetry are incorporated into the pavement, all the way from Ibsen's old flat in Arbins gate, along his daily route to the Grand Cafe in Karl Johan. It was made in 2006 for celebration of the 100th anniversary of Ibsen's death by the Ibsen Foundation. I've cut a bit the quote, but the whole sentence is: ”Sagen er den, ser I, at den stærkeste mand i verden, det er han som står mest alene” which means "The fact is, as I see it, the strongest man in the world is he who stands most alone."


The Parliament and protests of Sri Lankan people (18th of May)



BrainCooler, obviously in national colours, and parliament and other stuff in the background.


Nice horns! :)


You probably remember the song "What does the fox say?"
Agata who is a fan of Ylvis, found a book about it!



The Tiger statue in front of the Railway Station. You need to know that Oslo's nickname is Tigerstaden - "the Tiger City" or "the City of Tigers". Around 1870s Norwegian poet and writer Bjørnsterne Bjørnson in his collection of Poems and Songs called Oslo 'Tigerstaden', because he perceived the city as a cold and dangerous place. Nevertheless, the prevalence of homeless and other beggars in more recent times led to the slight rewording of the nickname into Tiggerstaden - "the City of Beggars".


The Storting building by night



Karl Johans gate with the Royal Palace in the middle